— Słuchajcie-no, Judka — zapytała — ile dostaliście za to, żeby mi dać do ręki tę chusteczkę i to, co w niej jest?
— Co ma w niej być? w niej nic niema!
— Czy wy myślicie, że ja taka głupia? że ja nie wiem, że chcecie żebym od was wzięła rozwód?
Judka nie wiedział, co mówić.
— No, no, gadajcie prawdę, wy mądre, wy nabożne żydki, ileście za to dostali?
— Co mieliśmy dostać?
— Nie zapierajcie się, ja wiem, że wy za pieniądze zanieślibyście własne dusze dyabłu. Nieprawda? Dajcie ten rozwód, ja go wezmę. Przehandlujcie waszego kochanego Fajbusia innej żydówce.
Judka wyjął papier z chusteczki. Małka znowuż cofnęła ręce.
— Dlaczego nie bierzesz?
— A gdzie jedwabna francuzka chusteczka, dlaczego schowaliście ją do kieszeni?
— Mówiłaś przecie, że chcesz wziąść rozwód, no, a rozwód nie jest chusteczka, tylko rozwód.
— Przydałaby się dla waszej córki...
— Dlaczego nie?
— Dla mnie też się przyda. Dawajcie z chusteczką, dość zarobiliście na mnie.
Judka zawinął papier w chusteczkę i podał, Małka wzięła.
— Będę miała pamiątkę po kochanym Fajbusiu, powiedzcie mu, że pantofel...
Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom II.djvu/44
Ta strona została uwierzytelniona.