do tego powody powiem pani kiedyindziej, przy sposobności, szczegółowo. Nie przewidywałam żeby Stasia mogła być w tym związku szczęśliwa i zerwałam. Właściwie więc nie ma o czem myśleć, lecz ciekawa jestem niezmiernie jak ludzie o tem mówią, bo powiada pani, że mówią. Już ten sam fakt — dodała z przekąsem — pochlebia mi bardzo.
— Co pani pochlebia?
— Sądziłam, widzi pani, że świat zupełnie już o mnie zapomniał, a dowiaduję się tymczasem, że o mnie mówi; przyzna pani, że bądź co bądź jest to dowód pamięci.
— Uprzedza się pani do ludzi. Któżby zapomniał o tak miłej, kochanej osobie?
— A jednak nikt do mnie nie zajrzy, nikt nie przypomni sobie że żyję.
— Teraz bo taki czas. Całe towarzystwo wyjechało korzystając z lata, odpoczywają, leczą się.
— Zapewne, ale moja pani powiedzże mi co to o nas mówią? W mojem biednem życiu tak mało rozrywek...
Przyjaciółka wzięła się do opowiadania niechętnie.
— Zna mnie kochana pani, że nie lubię powtarzać tego co słyszę, ale ponieważ pani sobie życzy, otóż powiadają, że państwo obiecali dać panu Kazimierzowi jakiś posag. Nic dziwnego, że młody człowiek myśli o takich rzeczach, gdyż biorąc pannę przyzwyczajoną do wykwintnego życia... do wygód, musi być przygotowany na znaczne stosunkowo wydatki. Ja
Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom II.djvu/81
Ta strona została uwierzytelniona.