Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom III.djvu/126

Ta strona została uwierzytelniona.

a gdy jeden na drugiego spojrzał, to go i do śmiechu brała ochota.
Dziewczyny pędem do chałup uciekły, a gdy się która przejrzała w lusterku, o mało nie ginęła z żalu. I prawdziwie, bo mężczyzna, czy ma gębę większa, czy mniejszą, to mu prawie jedno; byleby, jak to powiadają, odrobinkę był ładniejszy od dyabła, to ujdzie; ale kobiecie, a bardziej jeszcze dziewczynie, taka przygoda całkiem nie pasuje, ile że niejedna z nich gładkość i urodziwość, prawie że nad zbawienie duszne sobie waży.
Na ten akurat czas, gdy bitwa ustała, przyszła przed stodołę Milczkowa, kobieta stateczna i mądra, jak się rzadko na świecie przytrafia.
Jak dopiero pocznie sąsiadom kazanie prawić, a wstydzić ich, a dogadywać, mało w ziemię ze wstydu nie wrośli.
Zacharyasz wyniósł się chyłkiem, po za płotami, do swojej stancyi, Piotr uciekł w pole i w jęczmieniu jak kuropatwa przycupnął, tylko Rafał, gębę sobie przysłaniając, szedł prost, środkiem folwarku, do domu.
Milczek, obyczajem swoim, chciał się śmiać, ale że mu wargi okrutnie pogrubiały i popuchły, więc takie miny pokazywał, jako ten muzykant co na piszczałce chce grać, a zadąć porządnie nie potrafi.
Pchnęła go żona przed sobą, aby do domu szedł i zakazała, żeby się nie ważył ludziom na oczy pokazywać, dopóki opuchnięcie nie zejdzie.
Hulajdusza, wchodząc do izby swojej, myślał, że