Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom III.djvu/186

Ta strona została uwierzytelniona.

maca, że co innego racya, a co innego zdrada. Nie wierzysz? Posłuchaj, i ja też dzieci mam i miarkuję, jako ci ciężko na duszy, żeś jedynego chłopca utracił... a może onby tobie na stare lata pomocą był i pociechą.
Rafał westchnął.
— I pieniądze miałbyś dla kogo zbierać — rzekł Zacharyasz — a tak oto, cóż? Więcej dzieci Bóg nie dał, familiantów blizkich nie masz, to i co ci po całej fortunie, a choćby i po największych majątkach? Jak czas na ciebie przyjdzie, że oczy zamkniesz, tedy pozlatują się samozwańce różne, jak nieprzymierzając wrony do padliny i o twoją krwawicę zażerać się będą. Ej, Rafale, sąsiedzie! choć ty do mnie złość masz, choć o zdradę posądzasz, a ja tobie powiadam, że nie tak wilcy koło owcy, gdy ją złowią, nie tak psi, gdy padłego konia napoczną, zażerają się i gryzą, jak te krewniaki dalekie, skoro się fortuna bez dziedzica sprawiedliwego pozostanie. I pomsta wtedy wielka jest i majestatu Bozkiego obraza i przykazań wszystkich naruszenie i zażartość i złość i łakomstwo i prawie wszystkie grzechy śmiertelne; a ty będziesz z tamtego światu spoglądał i serce ci się zakrwawi, bo niedość, że o fortunę twoją drzeć się będą, ale jeszcze imię twoje i pamięć twoją w poniewierkę podadzą, na urągowisko wezmą... Siaki taki, choćby ćwierciami ruble mierzył, co się po tobie zostaną, powie jeszcze: a taki syn! a gałgan! a niecnota! nie mógł to więcej zostawić? Jeżeli zaś żona twoja, ciebie, na to mówiący, przeżyje i zechce w dziedzictwie twojem sprawiedliwem posiedzialność mieć, to ją zaczną prawować, po sądach cią-