Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom III.djvu/194

Ta strona została uwierzytelniona.

oto człowiek jaki kochający, co nietylko okiem i uchem, ale i serca gorącością patrzeć i słyszeć może, do ziemi onej przypadł, w ptaszkowe śpiewanie, w wody szumienie, w granie wiatru się wsłuchał; żeby na ten czas o swoich własnych mizernych chęciach a gorzkościach i bólach zapomniał, to możeby i wyrozumiał ten głos dziwny, przenikający, co choć słów ludzkich niema, a taki wymowny, i choć do składu nie jest, jako pieśni ludzkie, a przecież tyle śpiewności, tyle grania słodkiego ma w sobie...
Powiadał niegdyś stary bajarz, co się po lasach włóczył, a nocami lubił na mogiłach siadać i szumu wiatru słuchać, powiadał tedy, że mu ten wiosennny wiaterek dziwne naszeptywał pieśni, że mówił jakoby temi słowy:
Raduj się ziemio przebudzona do życia, raduj się i wesel; raduj się drzewinko listkom nowym, raduj się wodo słońcu, iż cię wydobyło z pod lodu. Śpiewaj ptaszku śpiewający na gniazdku twojem, śpiewaj o życiu i kochaniu. Wyskocz w górę i ciesz się zwierzu leśny, raduj się wszelki tworze, który żyjesz. Cieszcie się nawet robaki w ziemi żyjące i wynijdźcie ku słońcu. Niech będzie wesele stworzeniowi wszelkiemu, czy w powietrzu, czy na ziemi, czy w wodzie, niech każde raduje się wiośnie, którą dał Pan.
Tak bywało, powiadał bajarz stary, tak sobie owe głosy wymiarkował i zrozumiał i prawdziwie zrozumiał, bo o wiośnie każde stworzenie radość czuje, każde stworzenie i człowiek.
Ciężka jest socha i ziemia ciężka; nieraz w chło-