edukacyi nie skończy, bo ztąd ich wielka pociecha i radość i honor na stare lata spotkać może.
Rafał, gdy o edukacyi młodego Milczka mówiono, jednem uchem słuchał, a drugiem wypuszczał, bo mu to całkiem wszystko wraz było. On zatrudnienie swoje i handle swoje miał; parę dni w polu porobił, a potem z Mordką na wędrówkę się puścił i znów przebiegi swoje rozpoczął, tak że gościem rzadkim tylko w domu był.
Ludziom pachniało pole i cała ziemia, odmłodzona, przystrojona jak na gody wielkie, a jemu jeden grosz tylko powabny był, to też się za nim upędzał i uganiał.
W handlu i spekulacyach różnych wypraktykował się tak, że inszego żyda przeszedł i już się na małe dostawki, na licytacye do współki z Mordką puszczał, a gospodarstwo obchodziło go prawie tyle co i nic. Wiedział on dobrze, że tam w domu jest gospodyni dobra, robotnica wielka, że wszystkiem zarządzi lepiej, niż nie jeden mężczyzna i że pod jej okiem wszystko będzie na czas zaorane, zawleczone i siew w swojej porze zrobiony i pszenicy pielenie i kartofli posadzenie i ogrodów dopilnowanie i każda rzecz, która jego jest.
Nie miał się tedy o co kłopotać i śmiało mógł odjeżdżać gdzie chcący, bo wiedział, że ekonoma i włodarza lepszego nie znajdzie, że choćby sam nawet przy gospodarstwie siedział, toby tego ładu i tego składu utrzymać nie potrafił.
Jeździł więc po świecie, nie pytając; a ona sama
Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom III.djvu/202
Ta strona została uwierzytelniona.