Były też i flasze z gorzałką prostą i słodką, butelki z bawarem i półbeczek prostego piwa, a Gerwazowa, sławna na całe Lipowice gospodyni, sama nagotowała krupniku.
Zagraniczni ludzie, którzy nigdy na Podlasie nie zajeżdżali i w szlacheckiej wiosce nie byli, nie znają tego wspaniałego trunku, z którym żadne wino na świecie, ani żaden likwor nawet, w porównanie iść nie może.
Ani francuzi, ani anglikowie, ani żadne insze niemcy, co za morzami i za górami mieszkają, takiego trunku nie pili i takiego smaku i takiej ciepłości dziwnej, co człowieka nawskroś przenika i przejmuje, nie zaznali i nie zaznają — bo do „krupniku“ dużo rzeczy potrzeba, których zagraniczne narody nie znają, a choćby nawet i znały, to nie mają tego sensu i tego pomiarkowania, w jakiej proporcyi je użyć.
Trzeba bo i okowity doskonałej, niedobieranej, mocnej, przynajmniej dziesiątej próby, tak jak z kotła wychodzi, i masła i miodu, co go pszczółki z kwitnącej lipiny zbierały, i korzeni przeróżnych od żyda, jako cynamonu, jako goździków... i inszych zapachów i smaków...
Dopiero jak się to wszystko do kupy zmiesza i na ogniu dobrze zagotuje — i jak człowiek takiego ukropu szklaneczkę przez gardło przepuści, to go ciepło ogarnie, niby w południe we żniwa, a w głowie mu zaszumi, a przed oczami siedm światów się pokaże.
I siła i moc i wymowa i kochanie i płacz i śmiech i odwaga obudzą się w nim, jako zaczarowane króle-
Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom III.djvu/38
Ta strona została uwierzytelniona.