jaglanej, od racuszków na oleju! Ktoby tam spisał te jadła przeróżne, pod których ciężarem stoły trzeszczały, ktoby opowiedział i wyliczył?!
Pełno ludzi było w izbie. Przy stole sami tylko mężczyźni, a kobiety znowu w swojej kompanii i na swój sposób raczyły się to w innej stancyi, to w alkierzu; ile że z całej wsi baby w jednej izbie, a jeszcze przy krupniku, nie utrzymałyby się w kompani, dla różnych tam swoich sprzeczek i poswarków. Zawsze mają one między sobą — to o kurę, to o czepek, to choćby i o ten wiatr co w polu wieje.
Na pierwszem miejscu Zacharyasz zasiadł, jako najwspanialsza z całych Lipowic osoba, przy nim Gerwazy, Milczek, Wędrowny i inni, jak tam sobie który sąsiedztwo upodobał.
Hulajdusza długo się namyślał gdzie usiąść.
Oczami wodził z podełba, oblizywał się, a nozdrzami ruszał jak wilk, gdy się koło stada owiec przemyka i świeże mięso wietrzy. Wahał się w niepewności, nareszcie jakby go co pchnęło, w sam kąt się wtulił, gdzie najciemniej i gdzie ścisk był najmniejszy. Przed nim stały dwie misy, a buchająca z nich para zasłaniała go całkiem.
Przepili panowie bracia do siebie raz i drugi i zaczęli jeść, po gospodarsku, porządnie.
Rzekło się po gospodarsku, bo w każdem zatrudnieniu człowiek inszą modą jada — a taki co sochę dźwiga i za broną chadza — najporządniej. Zasiądzie sobie dobrze, przeżegna się, Pana Boga pochwali i łyżkę do garści wziąwszy, dary Boże spożywa, po-
Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom III.djvu/40
Ta strona została uwierzytelniona.