Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom III.djvu/73

Ta strona została uwierzytelniona.



III.

Żniwa były za pasem.
Z wysokiego nieba grzało jasne słońce i pod jego wejrzeniem żytni kłos bielał, jak człowiek od starości, i pochylał się trochę i chwiał od wiatru i czekał, rychło go ostry sierp zawadzi i położy na zagon. Wygrzewały się ciężkie kłosy na słońcu, jako starzy ludzie przy piecu, a pomiędzy kłosami bławacie różne, to czerwone, to modre, a wszystkie kwitnące.
Kwitnij kwiatku, kwitnij bławatku, nieboże! jeszcze dzień, jeszcze dwa... patrzaj sobie w górę, na słońce, na ptaszki latające, na motyle. Kwitnijcie kwiatki, póki wam sierp ostry łodyżek nie przetnie. I padniecie jak nieżywe i uschniecie całkiem — i wasza czerwoność zbieleje i wasza modrość zczernieje i zostanie z was kruchy badyl, który się w proch rozsypie.
Patrzyło jasne słońce z wysokości na szerokie pola latoszyńskie — patrzyło bez przeszkody, bez chmur.
Pochowały się one, pokryły, a jeżeli jaka wy-