Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom IV.djvu/118

Ta strona została skorygowana.

trzy tygodnie. W terminie właściwym stawił się w kancelaryi ojca i zapłacił ratę dzierżawną. Pan Sylwester przyjął go ozięble, włożył okulary, przeliczył pieniądze, schował do kasy żelaznej, a potem wypisał odpowiedni dokument i wręczył go synowi.
— Oto masz pokwitowanie — rzekł sucho.
Rozmowy wcale nie wszczynał. Janio, widząc, że nie ma na co czekać, ukłonił się, pocałował ojca w ramię i wyszedł.
— Uparty! — mruknął pan Sylwester przez zęby, gdy się drzwi za synem zamknęły, — uparty i twardy. Mógłby z niego być człowiek, gdyby nie te głupie romanse!