sować; dla takich mam względy i wyrozumiałość, ale co do zasady jestem bezwzględna... Takie mam poglądy i nie odstąpię od nich... chyba w takim razie, gdyby mnie kto przekonał, że jestem w błędzie, ale wątpię bardzo, żeby znalazł się taki, i żeby mógł twierdzenie swoje poprzeć odpowiedniemi dowodami.
— Co za szkoda — rzekł Janio — że nie ma tu naszego Kurosza!
— Prawda — dorzucił Ludwik.
— A czy p. Kurosz — zapytała Irenka — jest zdeklarowanym rzecznikiem tak zwanej emancypacyi?
— Nie, on jest tylko specyalistą od przeczenia. To jego fach. Dowieść, że dwa a dwa jest pięć, że złodziej schwytany na gorącym uczynku jest niewinien, to jego specyalność. Mogę zaręczyć, że teraz wdałby się w dysputę i usiłował cię przekonać, że nie masz racyi.
— Mój Janiu — rzekła — jeżeli sądzisz, że mnie pozorami dowodów przekonać można, to jesteś w błędzie. Ustępuję chętnie w drobnostkach, ale gdy o zasadę idzie, lada co mnie nie wzruszy. Urodziłam się i wychowałam w Piotrowicach, w domu, gdzie jak ci wiadomo z doświadczenia, są zasady... Może być, że po ojcu odziedziczyłam pewny upór, tak jak i ty Janeczku, a dodam jeszcze, że mój upór silniejszy, bo kobiecy... Bardzo pragnęłabym poznać p. Kurosza, bo tyle dobrego o nim od ciebie słyszałam, ale nie zdaje mi się, żeby jego argumentacya i wymowa, o której zresztą mam bardzo pochlebne wyobrażenie, mogły zmienić moje przekonania o sprawach, co do których wyrobiłam sobie i posiadam własną opinię.
Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom IV.djvu/131
Ta strona została skorygowana.