na tem; rozumie nietylko szynkarski i handlowy, ale i doktorski interes. Jest to rzecz bardzo prosta i w umyśle Wigdora kształtuje się w takiej niewymyślnej kombinacyi: Kto zakłada karczmę w okolicy, w której blizko innych karczem nie ma, robi interes na pewno; kto jako doktór osiedla się w miejscowości takiej, gdzie doktora nie ma, także robi na pewno interes; kto rozpoczynając praktykę, starannie i z troskliwością bierze się do chorych, robi jeszcze pewniejszy interes.
Ludzie, jak sobie wyrobią przekonanie, że coś jest dobrem, jak im to przekonanie utkwi w głowach i wbije się w nie jak ćwiek w ścianę, to siedzi mocno, i chociażby postać rzeczy uległa zmianie, choćby to co dobre zepsuło się i stało się złem, opinia ludzka pozostaje przez długi czas jednakowa i nie zmienia się prędko. Jest to okoliczność bardzo szczęśliwa i mająca niemały wpływ na stosunki ludzkie w ogóle, a handlowe w szczególności. Dzięki jej jedynie może istnieć wszelkiego rodzaju fuszerka i partactwo, bez którego porządny handel obejść się nie może. Wigdor doskonale ten interes rozumie, tak, jak rozumie wszelkie interesa, w których pieniądz gra rolę. Wigdor, przyszedłszy do młodego Karpowicza po poradę, patrzył dobrze i postępowanie jego oceniał krytycznie. Widział, że ten młody lekarz, który ma być stróżem zdrowia miasteczka i okolicy, bierze się do rzeczy bardzo starannie. Puka, stuka, przykłada ucho do piersi chorego, do jego pleców, i tak długo wyszukuje choroby, że choćby ona była ukryta pod siódmą skórą, to ją znajdzie. Wigdor przepowiada p. Ludwikowi świetną przyszłość.
Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom IV.djvu/137
Ta strona została skorygowana.