Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom IV.djvu/138

Ta strona została skorygowana.

Interes sprzedaży Zawadek ma z tą przyszłością związek: trzeba będzie z niego rezygnować, ponieważ nie ma widoków, żeby przyszedł do skutku. Jakim sposobem? Doktór będzie miał praktykę; dotychczas nie dał się poznać jako hulaka lub karciarz, owszem ma taką minę (a Wigdor pochlebia sobie, że jest fizyognomistą), ma taką minę, jak gdyby był stworzony specyalnie na zbieracza listów zastawnych. Choćby nawet nie zebrał ich w prędkim czasie, to w razie potrzeby znajdzie kredyt.
Nakoniec, na te ciężkie czasy, młody doktór, kawaler, widziany jest bardzo dobrze przez ojców, mających panny na wydaniu. Ktoby nie dał córki za doktora? Przecież to kawał chleba pewny, bo czy pszenica idzie w górę, czy spada, czy okowita droga jest lub tania, tyfus albo inna słabość, zawsze ma swój kurs pewny i zwyżkowy.
Doktór może się ożenić, może dostać posag, nawet gruby posag, i żartować sobie ze wszystkich kombinacyj miasteczkowych kapitalistów. Jeżeli nie da fortuny ojcowskiej sprzedać, a nie można wątpić o tem, to zabiegi całej zwartej koalicyi nic nie pomogą i fortuna nie będzie sprzedana. Wobec takich okoliczności, które dobrze w głowie swojej rozważył, Wigdor przyszedł do wniosku, że projektu nabycia Zawadek trzeba się wyrzec, a natomiast wszelkie usiłowania wytężyć w tym kierunku, żeby się utrzymać chociaż przy karczmie — no i korzystać od czasu do czasu z bezpłatnej porady lekarskiej. W życiu rodzinnem, przy delikatnych dzieciach i to ma swoje znaczenie...
Młody Karpowicz nie przypuszczał zapewne, że Wigdor stawia tak świetne horoskopy jego przyszłości, i że