— Powtórnie zapytam panów — rzekł p. Sylwester — czego to dowodzi?
— Dowodzi — rzekł Kurosz — że społeczeństwo dzisiejsze jest zmateryalizowane do najwyższego stopnia, że ideałem powszechnym stał się rubel.
— Przepraszam, ale muszę w obronie rubla stanąć. Nie jest to taki wielki zbrodniarz, za jakiego panowie go macie.
— Lecz...
— Za pozwoleniem. Poważam się zapytać p. adwokata, czy ma zamiar prowadzić sprawy za darmo? p. doktora, czy chce leczyć wyłącznie dla przyjemności studyowania chorób? wreszcie mego syna, czy postanowił siać, żąć i młócić zboże, na to, aby je rozdawał wszystkim za darmo?..
— Odpowiem za nas wszystkich — rzekł Kurosz. — Pracować darmo nie chcemy, wynagrodzenia żądamy, wartość pieniędzy uznajemy, ale żaden z nas, a jesteśmy dość zgodni w zdaniach, nie stawia ich za wyłączny i jedyny cel życia.
— W każdym razie za główny — rzekł pan Sylwester.
— I to nie; co najwyżej za ważny, za niezbędny, ale nie wykluczający innych celów. Tak panie szanowny, zmateryazowaliśmy się zanadto, i znowuż, że użyję własnego pańskiego wyrażenia, powtarza się stara piosenka... Panowie walczyliście przeciwko rozbujałym prądom uczuć
Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom IV.djvu/189
Ta strona została skorygowana.