— Ogólnie — rzekł ojciec — no, ogólnie... Karpowicz bankrut jest, zgubiony. Nie za rok, to za dwa, za trzy najdalej, wyrzucą go z Zawadek i pójdzie na bruk, powiększyć zastępy tych ludzi niezaradnych i do niczego niezdatnych, których mamy taką obfitość po miastach.
— A czy z własnej winy znajduje się w tem położeniu?..
— Zapewne, że nie z mojej, ani z twojej... Nie umiał się rządzić, nie umiał liczyć; w długi brnął, no... i konsekwencya taka, że zginie. Niestety! nie on jeden taki, większość jest w podobnem położeniu... Tu urwie, tam załata, i pociesza się nadzieją, że w przyszłości lepiej będzie. Tymczasem przyszłość jest zazwyczaj rezultatem przeszłości, jak w tym razie, łatwym do przewidzenia. Wada to nasza powszechna, że liczyć nie umiemy i ztąd zguba. Rachunek! tylko rachunek zbawić nas może; pracujmy, dorabiajmy się, bądźmy bogaci — oto najrozumniejszy, a bodaj czy nie jedyny program. Wrócimy jeszcze kiedy do tego przedmiotu, a teraz dobranoc ci, ja idę spać. Jutro bardzo wcześnie muszę być na nogach, a z czasem trzeba się liczyć równie skrupulatnie, jak z pieniędzmi... Dobranoc!
Janio skłonił się w milczeniu i wyszedł. Chciał jeszcze pomówić z matką, lecz ta również się przed chwilą na spoczynek udała, bo w tym domu szło wszystko jak w zegarku z pedantyczną ścisłością, z jednostajnością zabójczą...
Westchnął i zabierał się już do odejścia, gdy siostra zabiegła mu drogę.
W ręku trzymała lampę. Bujne czarne włosy rozpuściła na ramiona. Była to smukła, dość wysoka dziewecz-
Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom IV.djvu/32
Ta strona została skorygowana.