po dawnemu z dnia na dzień, do nowych licytacyj i terminów.
Kto w takich opałach i kłopotach przez długie lata wytrzymać może, ten zaprawdę ma siłę; kto rąk nie opuści i nie zda się na wolę losów, ma moc ducha niespożytą...
Właściwie ten człowiek, de jure dziedzic i właściciel folwarku, de fakte był tylko ekonomem i wiernym sługą swoich wierzycieli.
Za grube pieniądze nie dostaliby tak rzetelnego i pracowitego oficyalisty.
Majątku nie niszczył, przeciwnie podnieść go usiłował i dochody powiększać się starał, i te dochody wierzycielom swoim oddawał.
Dla siebie i rodziny bardzo miał niewiele; mieszkanie, życie i jaki taki przyodziewek, swego czasu fundusz na opłacenie nauczycielki dla córek i na pomoc, jaką dawał będącemu w szkołach synowi — zresztą nic, ani grosza, nic na czarną godzinę, na zabezpieczenie starości.
Ciężka dola gniotła go jak kamień, a jednak o ulżeniu sobie, o odpoczynku nie myślał, zdrowie rujnowało się w zapasach z przeciwnościami, w troskach nieustannych, a jednak do głowy mn nawet nie przyszło, żeby je ratować...
Słyszał nieraz o ludziach zdenerwowanych, skarżących się na bezsenność, na różne nieokreślonego charakteru cierpienia i litował się nad nimi. Sam tych cierpień może w większym jeszcze stopniu doznawał, ale nie badał ich, nie zastanawiał się nad niemi i w ogóle uważał je za objawy normalne. Gdy mu ręce się trzęsły, gdy oczy bez po-
Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom IV.djvu/39
Ta strona została skorygowana.