Wigdor w głowę zachodził, jakim sposobem Karpowicz mógł się wydobyć z matni? Kto mu przyszedł z pomocy? Żaden kapitalista z okolicznych miasteczek tego nie mógł uczynić i nie uczynił z pewnością. Pod tym względem nie było najmniejszej obawy. Widocznie więc znalazł się ktoś obcy, z poza sfer będących pod wpływem Wigdora. Któż jest ten obcy i zkąd się wziął? I na to trudno znaleźć odpowiedź. W dyrekcyi tyle tylko wiedziano, że nadeszła depesza z Warszawy, że rata z Zawadek zapłacona i że licytacyę należy wstrzymać. Na tem ślad się urywał. Widać więc, że w Warszawie jest ktoś czuwający nad bezpieczeństwem Zawadek. Może syn? I to przypuszczenie przychodziło Wigdorowi przez myśl, ale je zaraz odrzucił. Zkąd syn? Wiedziano, że niedługo ma zostać doktorem, ale jeszcze nim nie jest, a choćby nawet i był, to musiałby obejrzeć przynajmniej kilka tysięcy języków, nimby zdołał złożyć kilkaset rubli, Jednem słowem zagadka. Faktem jest, że umysły wyższe, bystre i delikatne, bardzo lubią zagadki — ale takie tylko, które mają jakieś widoki rozwiązania, chociażby na podstawie bodaj jednej danej. W tym razie niema wcale danych, jest tylko sama zagadka. Wi-