Ponieważ w sporze z Katarzyną zdanie pani było rozstrzygające, przeto o natrząsaniu nie mogło być już mowy; wszelako poczciwa kucharka postanowiła, niezależnie od środków leczniczych przedsięwziętych przez panią, wysmarować mnie okowitą z octem, co we wszelkich cierpieniach przynosi niezawodną ulgę. Ze swej strony Pelcia przysłała mi sześć kawałków cytryny, z zaleceniem, abym je przyłożył na skronie i na czoło, a Olimpcia ofiarowała mi plasterek gorczycowy Rigollot, wprawdzie już nieco używany, ale jeszcze mogący skutecznie odciągnąć humory.
Koło południa przyszedł adwokat Klekotowicz i w sposób przyjacielski doradził paniom, ażeby, jeżeli nie chcą mieć w domu tyfusu, zarazy, a ewentualnie śmierci, kazały mi przystawić przynajmniej sześć pijawek za uszami... Odciągnięcie krwi w danej chwili miało zapobiedz groźnym następstwom i ocalić życie człowiekowi, który wprawdzie nie zasługiwał na sympatyę, ale, bądź co bądź, godzien był przynajmniej litości.
Rada pana „mecenasa“ przyjętą została z uznaniem — i to tak dalece, że do pijawek dołączono jeszcze wizykatoryę na karku.
Nie potrzebuję dodawać, że po zaaplikowaniu tych wszystkich środków, zrobiło mi się o tyle lepiej, że nie wiedziałem co się ze mną dzieje.
Leżałem jak bezwładny, poddając się biernie wszystkim systemom kuracyi, na jakie zdobyć się mogła zacna rodzina, odnajmująca przyzwoitemu młodzieńcowi pokój ze wspólnem wejściem.
Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom VI.djvu/26
Ta strona została uwierzytelniona.