Strona:Klemens Junosza-Z antropologji wiejskiej.pdf/32

Ta strona została uwierzytelniona.

dziesz!? — tobie pasuje wójtem być, musi bez to, że się po karczmach włóczysz. Masz! masz, masz! wójtowstwo, włóczynogo ty jeden!
— Jaguś! — jęczał sołtys — Jaguś, jagodo, nie będę już wójtem!..
— Kobieto, tedy na ten przykład, odezwał się Grzędzikowski, kobieto! — a nie przysięgałażeś mężowi, a nie mówiłaś-to „miłość, wiarę i posłuszeństwo“?..
— Aj, cichajcie, cichajcie panie Grzędzikowski, wtrącił Mendel, nie przeszkadzajcie sołtysowej... kiedy una teraz cały wójt!.. Patrzcie, jak una swemu chłopu pieczęcie do pleców przykłada!
— Jaguś... Jaguś, jagodo, jęczał sołtys, puść, pójdę do dom, sprawiedliwie pójdę.
— To idź, ruchaj się; czy chcesz, żebym cię jak beczkę bez ulicę toczyła?
— Idę, idę, tak mi panie Boże dopomóż. Sprawiedliwie już idę!
To powiedziawszy sołtys podniósł się z trudnością — i skonfundowany, nie patrząc na nikogo, karczmę opuścił — żona podtrzymywała jego chwiejące się kroki, nie szczędząc mu nauk moralnych i szturchańców.
Chłopi w karczmie śmieli się na cały głos z przygody sołtysa, a Mendel pogładziwszy brodę, rzekł:
— Ny, ny, to chwacka kobietka jest, na moje sumienie! Byłoby najlepiej, żebyście wy ją wybrali sobie na wójta.

III.

Pani pisarzowa była blondynka o kształtach pełnych i dobrze zaokrąglonych. Lubiła się ubierać w powłoczyste bluzy i paliła ciągle papierosy własnego wyrobu. Wspominała też