Strona:Klemens Junosza-Z papierów po nieboszczyku czwartym.pdf/103

Ta strona została uwierzytelniona.

częściej poratował i moją porażkę sprawił.
Grywaliśmy nieraz po kilka godzin z rzędu, aczkolwiek nie codzień, gdyż jak wspomniałem, przeciwnik mój wyjeżdżał często za interesami, a i moje zajęcia z uczennicą powiększyły się zczasem.
Zrobiło to się jakoś samo przez się, bez uprzedniego zamiaru. Zaczęliśmy raz, po skończonej lekcyi, rozmowę o historyi powszechnej i o literaturze.
Zauważyłem, że wiadomości, jakie panna w tej dziedzinie wiedzy posiada, są niekompletne i pozostawiają coś do życzenia.
Spróbowałem dopełnić te braki, tak, niby to sposobem prywatnym, w rozmowie, potem zaproponowałem systematyczny wykład.
Zgodziła się z wielką chęcią, sprowadziłem książki — i przyznać muszę, że moja panna robiła w tych przedmiotach daleko większe i szybsze postępy, aniżeli w łacinie.