Strona:Klemens Junosza-Z papierów po nieboszczyku czwartym.pdf/122

Ta strona została uwierzytelniona.

czy, z początku również poważnie, potem na jej twarzy zaczęły się robić jakieś szczególniejsze dołeczki, bardzo ruchliwe, na ustach pojawił się uśmieszek, pojawił się, zniknął, znów się pojawił, potem z uśmieszków zrobił się uśmiech, a z uśmiechów śmiech wdzięczny, srebrny, ale nie sarkastyczny, lecz przeciwnie, szczery jakiś i poczciwy.
Szczególna metamorfoza i zaraźliwa, bo i ja również, patrząc na tę ruchliwą twarzyczkę, na tę wesołość niewinną a szczerą, zacząłem się śmiać także, co w ogóle zdarza mi się rzadko, a podczas lekcyi nie przytrafia nigdy.
Wyciągnęła do mnie rączkę i rzekła:
— Panie Melchiorze, nauczycielu mój, zrobiłam karygodne głupstwo, za co pana z całą skruchą przepraszam.
Usiłowałem nastroić się na ten sam ton i odrzekłem: