Strona:Klemens Junosza-Z papierów po nieboszczyku czwartym.pdf/125

Ta strona została uwierzytelniona.

Niech rozwiąże tę zagadkę, kto potrafi, ja wracam do mojej panny Wandy.
Wzruszyła mnie jej dobroć i uznanie, wyrażone nie kiedyś tam, po latach, ale zaraz, pod wrażeniem chwili.
Wzruszyła mnie tak dalece, że ująłem ją za rękę i zastanowiłem się nad pytaniem, czy wypada mi, idąc za szczerą intencyą, rękę tę pocałować, czy nie? Rozumowałem nieco sofistycznie, że panna Wanda jest wprawdzie uczennicą, ale jest oraz i kobietą, a od najstarożytniejszych czasów aż po dzień dzisiejszy, mężczyźni składali na rękach niewieścich pocałunki. Antoniusz w taki sposób złożył cześć Kleopatrze przy pierwszem spotkaniu, że nie powiem już o Sokratesie, który całował po rękach tak popędliwą kobietę, jaką była Ksantypa.
Po niejakim wahaniu się, podniosłem rękę panny Wandy i złożyłem na niej pocałunek.