Strona:Klemens Junosza-Z papierów po nieboszczyku czwartym.pdf/134

Ta strona została uwierzytelniona.

Kto wie nawet, czy już oddawna nie dobił...
— Jednak nie bywał tu, ja go wcale nie znam.
— Jakżeś go pan miał widzieć, skoro przez kilka lat za granicą siedział!
— Zapewne.
— Mnie się zdaje, że tam między nimi musi być dawne kochanie.
— O!...
— Znają się oni od małego, bo trzeba wiedzieć, że ten młody Zawiejski, to trochę i kuzyn i wielki ulubieniec sędziowski. Stary podobno się odgrażał, że mu coś zapisze.
— Odgrażał się?!
— A tak. Ożeni się, jak amen w pacierzu, a sędziostwu w to graj.
— Nie wiem atoli, czy panna...
— Ej, profesorze! Jakiżeś pan, z przeproszeniem, niedołęga.
— No, tegobym o sobie nie powiedział; energię mam...