Strona:Klemens Junosza-Z papierów po nieboszczyku czwartym.pdf/146

Ta strona została uwierzytelniona.

Zapisałem już poprzednio w tym pamiętniku, że była to dziewica piękna i okazała, ale w stroju ślubnym, w zwojach śnieżno-białej szaty, w pół przezroczystym welonie, który ją całą osłaniał, wyglądała, jak zjawisko.
Olśniony byłem i oniemiałem z podziwu i byłbym tak stał, sam nie wiem jak długo, z otwartemi ustami i nie wiedział, jak się odezwać, gdyby ona sama nie była zaczęła rozmowy.
Podała mi rękę na powitanie, poprosiła abym usiadł i wprost przystąpiła do rzeczy.
— Panie Melchiorze — rzekła — przez trzy lata byłeś moim nauczycielem i przyjacielem zarazem. Pracowałeś nademną i doprawdy wiele skorzystałam z pańskich światłych, a tak jasno i przystępnie prowadzonych wykładów. Dziś uczennicą pańską być przestaję i rozpoczynam nowe życie... Ale pamięć o panu zachowam na