Strona:Klemens Junosza-Z papierów po nieboszczyku czwartym.pdf/152

Ta strona została uwierzytelniona.

warzystwa dotrzymywał — no i tak szczęśliwie trafiłam, że ojciec miał przyjaciela i partnera i ja skorzystałam.
— Ach! — zawołałem — więc to ja byłem tu tylko... czwartym!
Gdyby Herkules uderzył mnie potężną swoją maczugą, padłbym na miejscu z roztrzaskaną czaszką i skończył nędzne życie odrazu; ugodzony zaś tym jednym wyrazem, zatoczyłem się tylko, jak pijany, uczułem że mi się jakieś nici rwą w głowie, a w sercu coś boli... ach, jak boli!...
Zabiła mnie ta piękna dziewczyna, zdruzgotała, zmiażdżyła, jak nędznego robaka. Musiało na mej twarzy odbić się to cierpienie moralne, gdyż Wandzia przeraziła się bladości mej i zawołała z niekłamanem, szczerem współczuciem:
— Na Boga żywego, co panu!?
Zdobyłem się na najwyższy wysiłek woli i odrzekłem spokojnie: