Strona:Klemens Junosza-Z papierów po nieboszczyku czwartym.pdf/159

Ta strona została uwierzytelniona.

młodzi uklękli, jak się orszak weselny szykował...
Proboszcz, w bogatą białą kapę przybrany, wyszedł z zakrystyi.
— „Veni Creator!“
Organ stary, ale mocny jeszcze, zabrzmiał donośnie, a z mojej piersi, bólem wezbranej, podeptanej tak niedawno, wyszedł głos silny, prawie potężny
Oglądali się ludzie. Odśpiewałem hymn do Ducha świętego. Proboszcz obrządku dopełnił.
Niewiele-bo czasu potrzeba, aby dwoje ludzi na złą, czy na dobrą dolę połączyć.
Kiedy orszak weselny ku drzwiom kroczył, poloneza im zagrałem, z uczuciem, z wielkiem uczuciem...
Ostatni to raz w życiu dotykałem organów.
Zszedłem z chóru; powozy i karety mknęły już ku dworowi, na mnie oczekiwał przy drzwiach Biernacki.