Strona:Klemens Junosza-Z papierów po nieboszczyku czwartym.pdf/80

Ta strona została uwierzytelniona.

sty ztamtąd, ale sam nie zajmował się już gospodarstwem. Prowadził je zięć, sam zaś pan Dukszner dał sobie, jak mówił, emeryturę, to jest czytywał gazety i codziennie prawie stawiał się na partyjkę u sędziego.
Gdy się już wszyscy zebrali, sędzia powiedział, że szkoda czasu, który, według angielskiego przysłowia, wart jest tyle, co pieniądze.
Szanując mądrość angielskiego narodu, zasiedliśmy bezzwłocznie do stolika.
Ma się rozumieć, zrobiłem z góry zastrzeżenie, że drogo nie grywam i grywać nie mogę. Moi partnerzy przyjęli je wybuchem śmiechu.
— A dobrodzieju, słusznie czynisz — rzekł ksiądz — że się drogiej gry obawiasz, ale trafiłeś właśnie na ludzi, którzy drogich gier nie cierpią. Jeżeli gramy, to nie dlatego, aby się zgrywać nawza-