Strona:Klemens Junosza-Z papierów po nieboszczyku czwartym.pdf/82

Ta strona została uwierzytelniona.

w jakim stopniu pokrewieństwa, a daty wszelkie wybornie pamiętał.
Był to człowiek, aczkolwiek niemłody, jednak w całej sile życia, tylko owo cierpienie nieznośne, które czasem po kilka miesięcy przykuwało go do miejsca, kwasiło mu humor i odbierało wesołość, jaką miał z natury.
Ksiądz, domator ogromny, od piętnastu lat wybierał się, z porady lekarza, do Karlsbadu, ale wybrać się nie mógł i wyjazd z roku na rok odkładał. Pan Dukszner leczył się w domu kamforą i wręcz twierdził, że tylko ten jeden cudowny środek podtrzymuje życie ludzkie, a wszelkie wody są wierutnem głupstwem, wymyślonem przez lekarzy, na użytek złotych młodzieńców, goniących za posagiem i panien, które pragną wydać się za mąż bogato.
Jeden tylko sędzia co dwa lata odbywał podróż do Trenczyna, na Węgry, do gorących źródeł, ale