Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/37

Ta strona została skorygowana.

słowami łagodnej perswazyi o pożyteczności i wzniosłem zadaniu szkoły przekonać, a gdyby to nie pomogło, gwałtem go porwać. Ci panowie woleli jednak opuścić pierwszą część programu, ponieważ naprzód o jej bezskuteczności byli przekonani — i od razu przystąpić do wykonania drugiej.
Imć pan Klopman uprzedził ich widocznie o niechętnem Imć pani Dawidowej dla szkoły usposobieniu i zalecił im, aby się znaleźli sprytnie, — co też w istocie uczynili. Porwali dziecko, zanim się obejrzeć i krzyku narobić zdołało, zatkali mu usta, aby nie krzyczało — i biegnąc wielkim pędem, z sobą unieśli.
Trzeba przyznać, że mały Symcha bronił się walecznie i z taką zaciętością, że możnaby przypuszczać, iż w prostej linii od Machabeuszów pochodzi; jednego z wyrostków chwycił za pejs, przy skroni jak pijawka wiszący, z taką mocą, że połowę z niego włosów drobną rączką wydarł, a drugiego o mało co oka nie pozbawił. Słusznie powiedziane jest jednak, że przeciw przeważającej sile i sam Herkules nie poradzi, przeto i koźlątko uledz musiało, a tryumf został przy wilkach.
Mały Symcha, porwany, uniesiony, znalazł się niebawem w szkole, gdzie już około