Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/59

Ta strona została skorygowana.

kordyał, jako ożywcza i wzmacniająca dryakiew. One to napełniają duszę radością, czyniąc dzień milszym, a noc spokojniejszą.
Gdy Symcha cokolwiek się posilił, dał Imć pan Dawid znak, że trzeba wstać i iść w dalszą drogę; jakoż poszli — nie tak szybko, jak z początku, ale krokiem umiarkowanym, tusząc, że tym sposobem sił zaoszczędzą i łacniej do zamierzonego dojdą kresu.
Chcąc bliżej się ze sposobem myślenia swego syna zapoznać, zagadnął go Imć pan Dawid temi słowy:
— Ciekawy jestem, o czem ty myślisz?
— Ja, ojcze — odrzekł, — dużo myślę. W mojej myśli znajdują się te wielkie pola, koło których idziemy, i ten wielki las, co przed nami jest. Ja myślę, że ludzie, którzy posiadają tyle pola i tyle lasu, mają co jeść i czem w piecu palić. Chyba nigdy nie dokucza im głód i zimno.
— Czasem dokucza — odrzekł ojciec, — zwłaszcza, jeżeli kto ma niewiele pola, a lasu wcale nic. Na polu rośnie zboże, które trzeba, uprawiwszy grunt poprzednio, zasiać. Takim interesem trudnią się chłopi. To, co się na polu zieleni, jest trochę zboże; ono już zasiane, ono już powschodziło, ale to jeszcze nie jest