Strona:Klemens Junosza - Bitwa morska na stawie.djvu/25

Ta strona została uwierzytelniona.

Krzyczano, nawoływano, ale pan Jan przepadł jak kamień w wodę.
Pan Piotr był w rozpaczy, kazał ekonomowi wsiąść na konia, rozesłał wszystkich chłopców stajennych, wszystkich parobków, rozpędził nawet baby z czworaków, aby tylko znaleźć syna swego ukochanego sąsiada. Sam nawet wziąwszy olbrzymią latarnię, oplecioną zielonym drutem, splądrował cały ogród.... napróżno.
Na stawie było cicho, — tylko na samym środku w pomroce nocnéj, widać było jakiś punkcik czarny, kołyszący się z lekka...
We dworku wszyscy pogrążeni byli w rozpaczy...