Strona:Klemens Junosza - Czwórka do ślubu.djvu/7

Ta strona została uwierzytelniona.
40
KALENDARZ HUMORYSTYCZNY.


II.

Koniec świata miałem z tym chłopakiem na jarmarku, obeszliśmy wszystkie stajnie i okólniki, a nic odpowiedniego nie mogliśmy znaleźć. Szczerze mówiąc, Jaś znalazł odrazu czwórkę karych koni dobranych doskonale i tem dał mi dowód, że się zna i że moja rada nie potrzebna mu wcale... ale ja wynajdywałem w tych koniach różne wady ukryte — i zniechęciłem go do nich ostatecznie. To samo było z czwórką gniadych i kasztanów. Zdaniem Jasia doskonałe i doskonałe naprawdę — podług mego zdania, gałgany niezdatne nawet do wożenia wody...
— Więc jeżeli te konie według wujaszka niedobre, to jakież będą dobre? — zawołał zrozpaczony chłopak.
— Powoli — rzekłem — powoli, nie gorączkuj-no jegomość. Obiecałem ci kupić czwórkę, możesz memu słowu zawierzyć, a że będzie dobra, ręczę za to...
Znowuż obskoczyli nas żydzi.
— Jaśnie panie, wielmożny panie... jest rarytna okazya...
— Ja okazyi nie kupuję...
— Wielka okazya... nadzwyczajne zdarzenie... taki interes może się trafić tylko jeden raz w życiu; więcej nie!
— Cóż to takiego?
— Jeden pan sprzedaje powóz, właśnie taki, jak panu potrzeba, nowiutki, prawie nieużywany, bardzo fajn! można kupić za pół wartości!
— Chodźmy zobaczyć, wujaszku — rzecze Jaś.
— Kupić nie kupić, potargować wolno — powiedziałem i poszliśmy oglądać owo cacko.
Zaprowadzili nas żydzi do jakiejś szopy, w której znajdował się powóz, istotnie prawie nowy, zbudowany doskonale i bynajmniej nie drogi...
— Co? — wołał faktor — czy wielmożny pan widział kiedy taki powóz? taki kawałek elegancyi? to rarytna sztuka, warszawskiej fabryki; niech-no pan dobrodziej obaczy jaka to robota, jakie resory, jaki glanc!... Wszystko się na nim świeci jak słońce... a we środku! Obacz no pan we środku! Żebym ja tak jedwabne życie miał, jak w nim jedwabne wybicie jest, żebym ja tak miękkie spanie miał, jak te poduszki miękkie są, żeby...