Strona:Klemens Junosza - Drobiazgi.djvu/123

Ta strona została uwierzytelniona.
125

jakiś czas robił, ale mu się niedługo sprzykrzyło, ziewał biedaczek i sam nie wiedział czego chce. W tem przyjechał do niego Józio, Franio, Miecio i namówili go, żeby pojechał do Warszawy bo tam chłopczyki, koło teatru, ślicznie bawią się szkłem i bardzo wesoło grają w małe karty. Kocio pojechał i tak się zapalił, że w krótkim czasie przodował w zabawie i jeszcze drugich chłopczyków uczył, jak to należy porządnie robić. Mania pisała listy do Kocia, prosząc, żeby wracał do domu, ojciec Mani groził Kociowi, ojciec Kocia wspomniał o takiej zabawie, która nazywa się kuratela, ale Kocio nie słuchał, bo uparł się przy swojem. I cóż się stało? Mania odjechała do swojego ojca, wioskę sprzedali, a Kocio, nie mając za co szkłem się bawić, siedzi w lichej knajpce na Żelaznej ułicy i pilnuje bilardu.
I nikt teraz na niego nie mówi jak dawniej Kociu, tylko:
— Panie markier!

Wesoły Mendelek.

Mendelek zaledwie ukończył lat trzydzieści był już bardzo obiecującym chłop-