Strona:Klemens Junosza - Drobiazgi.djvu/143

Ta strona została uwierzytelniona.
145

drewniany guzik i potoczył się po podłodze; jednocześnie na samowar padła zasłona, jaką zapewne nigdy nie był przykrywany.
Kobiety uciekły.
Człowieka pojmanego za nogi, odstawiono pod silną eskortą do urzędu wójta gminy.
Ja pomyślałem o swoich obowiązkach.
Pobiegłem do hrabiny.
We drzwiach prawie, pokojóweczka Zuzia zastąpiła mi drogę...
— Niech pan doktór nie wchodzi, rzekła.
— Czy hrabina nie ubrana?
— Owszem proszę pana, ubrana, tylko...
— Co?
— Tylko nie kazała przyjmować nikogo, bo jest zażenowana.