Pradze gdzie nas z wagonów wygnali który poszedłem za wołami ku miastu i świń też gnali dość bo przy Piątku i kwik był że niech ręka Boska broni a ja zaś sierota przez panny Weroniki mało sam nie kwiczałem od serca bolenia bo inszy by się wściekł albo i obwiesił a ja wstąpiłem do szynku gdzie z naszych stron ludzie gospodę mają i począłem się przypytywać według obowiązku jako pannie Weronice wiadomo że jestem też nie ułamek i się byle czego nie zlęknę a jakby do dźwigania tobym nawet pannę Weronikę, choć dość jest pieńkowata w pasie i pewnie za siedm ćwierci żyta zaważy machnął jak nic, co mi nie pierszyzna. Zaraz powiedział jeden co mojej ciotki Piotrowej kum jest że kiedy tego to i owszem i zaprowadził mnie do jednego pana i ten pan dał mi kwitek do drugiego pana i ten znów pan kazał mi iść do rządcego i rządca powiedział, żebym nie był ani pyskaty ani pijak to niechbym kole niego wisiał i obiecałem mu święcie po sprawiedliwości że będę pilnował jak oka w głowie a jakbym złodzieja złapał to go na pieprz utłukę zmielę spytluję i do policyi zaniosę i sam rządca miarko-
Strona:Klemens Junosza - Drobiazgi.djvu/68
Ta strona została uwierzytelniona.
70