— Migdał, czy rodzenek, — rzekł, proszę wybierać.
Ale pan Roch ani wybierał, ani wstawał, opuścił głowę na piersi i chrapał jak za najlepszych czasów. Wówczas podbiegłem i rzekłem do Hortensyi:
— Pozwól pani zastąpić tego sfatygowanego kawalera... wybieram migdał.
Serce mi powiedziało, że Hortensya jest w danej chwili migdałem.
Puściliśmy się w taniec, nie zważając na to, że w domu zrobił się skandal, że zacnego Rocha nikt nie mógł się dobudzić, że musiano go wynieść na drugą stronę i położyć na sofie.
Nieprzyjaciel został pobity stanowczo... W kontredansie Hortensya przysięgła mi na szczątki zwiędłej róży, że nigdy w życiu nie zdecyduje się być żoną takiego ospalca, że gotowa jest czekać na mnie, aż dotąd, dopóki nie zdobędę odpowiedniego stanowiska, że mnie kocha...
Przepędziłem najcudowniejszy wieczór w mem życiu! Aż do białego dnia tańczyłem z Hortensyą, okazując jej szaloną miłość wzrokiem, słowami i nogami.
A Męczyszkapski spał.
Strona:Klemens Junosza - Drobiazgi.djvu/86
Ta strona została uwierzytelniona.
88