Ta strona została uwierzytelniona.
97
Że daje bułki,
Małe jak pigułki.
— A czemuż — rzecze owa — to się panu zdarza?
— Gdyż siedzę razem z piecem w kieszeni młynarza.
Niepotrzebna obawa.
— Cóż to! sprawiłaś sobie znów inny kapelusz?
— Ach, mój drogi! w tamtym bałam się, żeby mnie kto nie wziął za kokotkę.
— No! już o co, jak o co, ale o to mogłaś była być zupełnie spokojna.
NA JARMARKU.
— Wstydźcie się, Wojciechu, żebyście własną ciotkę mieli na sprzedaż, to nie drożylibyście się z nią tak, jak z tą ślepą kobyłą?!
— A juści — a Jankiel, żeby rodzoną matkę — to teżby chciał kupić za pół darmo.