Strona:Klemens Junosza - Dwaj starcy.djvu/3

Ta strona została uwierzytelniona.

Lecz gdzież on jest, ten patryarcha siwy,
Ten prawy mąż, wódz dobry pokolenia,
Co żył wśród burz, któremu wiek sędziwy
Nie stargał sił ni ducha, ni ramienia?
O, gdzież on jest, ten patryarcha siwy?!


∗                    ∗

Ha! gdzie on jest? Tam pójdźcie! miedzy krzyże,
Znajdziecie grób pod cieniem bzów płaczących,
Nie zdobią go kamienie — ani śpiże,
Lecz prosty krzyż... ten skromny znak wierzących...
Tam spoczął już ten pradziad nas... żyjących.

II.

I tegom znał... był pono także biały,
Lecz czernił włos jakowemś smarowidłem,
A kiedy szedł — to nogi pod nim drżały,
A całą twarz zmazaną miał bielidłem
Iż zdawał się, jakoby z gipsu cały...


∗                    ∗

Pamiętam go, jak wsparłszy się na trzcinie,
W zaułkach miast utykał na kamieniach,
I oczy wciąż zawracał ku dziewczynie;
Bezczelność miał w swych ruchach i wejrzeniach,
A ledwie lazł, wspierając się na trzcinie.


∗                    ∗

Raz było tak, że gdy na schadzkę czekał
Na schodach gdzieś — ów dziad co młodość lubił,
Maleńki psiak wyskoczył i zaszczekał,
A rycerz ów — krzyk zrobił i uciekał,
Kapelusz gdzieś i swą peruczkę zgubił...