Strona:Klemens Junosza - Dwie wigilie.djvu/5

Ta strona została uwierzytelniona.

Udając zakochanego troszeczkę, staram się tej pani okazywać pierwsze symptomata paroksyzmu zwanego uczuciem.
Czy mam na seryo poddać się temu uczuciu? obecnie jeszcze nie wiem, wszakże zasięgnę rady mego adwokata, który się rozpatrzy bliżej we wdziękach księgi hypotecznej.
W każdym razie nic nie ryzykuję.
Nie zapłacę ani trzech groszy za przewracanie oczów i udawanie westchnień, spędzę wieczór w towarzystwie kobiety miłej, światowej, śmiałej, posłucham pięknego śpiewu, zjem dobra kolacyę, nie wynudzę się, a przytem położę fundament pod gmach, który jak katedra wieżą, może być uwieńczony małżeństwem.
W gruncie rzeczy nie zależy mi na tem wiele, czy się ożenię lub nie, ale interesa finansowe mojej seperatki przy moich grałyby rolę posiłków.

Jeszcze się kto postara
Złączyć te majątki dwa...

Głupia na pozór piosnka, lecz pełna praktycznego uroku, a ze wszystkich wniosków bodaj czy ten nie najbardziej uroczy...
Idźmy tedy, pójdź o mój fraku, świadku salonowych i niesalonowych tryumfów, krawacie biały, coś zwiedził półtora świata, tak półtora, bo cały i pół... pójdź o mój klaku, dumo meczaszki, kapeluszu wieku, z jedwabiu i stali zrobiony....
Wielka wyprawa wchodzi w pierwszą fazę powodzeń i tryumfów.
Ktoś dzwoni...
Znowuż dpesza!
Ojciec umarł...
Wiedziałem że tak będzie, teraz muszę już jechać... choćby dla wyregulowania interesów...
Boć czas mój jest przedewszystkiem czasem interesu...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Kl. Junosza.