słowem, ale myśl miałam dla niego nieprzychylną. Zresztą w moim domu krzywda mu się stała, więc poczuwam się do obowiązku złe naprawić, przeproszę go pierwsza.
— I ja! i ja! — odezwały się liczne głosy.
Doktór milczał.
— Panie doktorze! — odezwała się rotmistrzowa — wszak pojednasz się z nim?
Nie słyszałem, co doktór odpowiedział, gdyż do pokoju wsunął się Kajetan i przy drzwiach stanąwszy, gwardyanowi znaki jakieś dawał.
Gwardyan powstał i wyszedł za wiarusem, a po chwili wrócił zaniepokojony.
— Co się stało, ojcze? — zapytał gość.
Gwardyan szepnął mu kilka słów do ucha, gość zerwał się pośpiesznie, powiedział coś pani rotmistrzowej, skłonił się wszystkim i z obydwoma zakonnikami wyszedł zaraz. Widocznem było, że stał się jakiś wypadek nadzwyczajny, który wszystkich poruszył i zelektryzował.
W całem towarzystwie zrobiło się zamieszanie; dziadek mój, kanonik, doktór Głowacki szeptali coś między sobą, naradzali się, nareszcie doktór rzekł głośno:
— Niema co zwłóczyć! ja jadę natychmiast. Co
Strona:Klemens Junosza - Dworek przy cmentarzu.djvu/101
Ta strona została uwierzytelniona.
97