Strona:Klemens Junosza - Dworek przy cmentarzu.djvu/104

Ta strona została uwierzytelniona.
100

rotmistrzowa — nieraz zastanawiałam się nad tem, czy nie postąpiono z nim za porywczo i za ostro.
— Pani dobrodziejko! — odezwał się mój dziadek — doktór miał też swoje racye.
— A przecież pojechał do niego.
— Fakt, że pojechał, ale nie dowód, że od zdania odstąpił. Lekarz jest, więc dowiedziawszy się o niebezpiecznej chorobie, jedzie. Pan Piotr za śmiało zdanie swoje wygłosił i był z tem zdaniem odosobniony, przeciw wszystkim szedł, przeciw prądowi. Wiadomo pani dobrodziejce, że silne ramiona musi mieć ten, kto pod wodę chce płynąć, tak samo silne racye mieć musi, kto chce ze zdaniem opinii, z przekonaniem całego ogółu walczyć. Powrócimy jeszcze kiedy do tej materyi i obszerniej postaram się zdanie swoje wyłożyć. Dziś, jak sądzę, nie pora na to. Umierający może właśnie w tej chwili przed Boskim sądem staje, więc my, słabi ludzie, z wyrokiem nie spieszmy.
— Ma pan dobrodziej słuszność w tym ostatnim punkcie. Nie sądzić go, ale modlić się za niego należy, aby zdrowie odzyskał, a może sam się obroni.
Wieczór, na który pani rotmistrzowa przygotowywała się, który pannę Antoninę tyle trudu kosztował, nie udał się.