Strona:Klemens Junosza - Dworek przy cmentarzu.djvu/105

Ta strona została uwierzytelniona.
101

Goście rozeszli się, przygnębieni i smutni.
Ponieważ panna Felicya nie miała z kim wracać, przeto my z dziadkiem odprowadziliśmy ją do domu.
Dziadek z galanteryą starodawną podał jej rękę, a ja dreptałem obok. Gdyśmy już byli przed domem doktora, panna Felicya podziękowała dziadkowi za odprowadzenie, a do mnie rzekła cicho:
— Pamiętajże, przyjdź jutro do Sewerynka, będziesz mi bardzo potrzebny, mój paziu.
— Przyjdę! — odrzekłem — jeżeli dziadzio pozwoli.
— A czyż ci kiedy bronię? — odezwał się staruszek.