Strona:Klemens Junosza - Dworek przy cmentarzu.djvu/131

Ta strona została uwierzytelniona.
127
„Mam honor szanowną panią zawiadomić — brzmiał list — że syn jej Henryk, który pracował od lat kilku w naszym domu handlowym, po krótkiej chorobie żyć przestał. Pochowaliśmy go na cmentarzu... tym a tym... i oczekujemy dyspozycyi, w jaki sposób postąpić z niewielkim funduszem, jaki po nim, po opłaceniu kosztów kuracyi i pogrzebu pozostał. Rachunek funduszu i kosztów załączamy. Przyjmij pani wyrazy współubolewania naszego i szacunku...”

— Więc pani rotmistrzowa miała syna? — zapytałem zdziwiony.
— Pokazuje się, że tak, ja także nie wiedziałem o tem i pierwsze pytanie, jakie jej zadałem, było:
— Pani dobrodziejko, do kogo pisany jest ten list?...
— Do mnie — odrzekła sucho. — Jak panowie widzicie, pękło ostatnie ogniwo łączące mnie ze światem, zniknął ostatni promień nadziei. Proszę Boga o śmierć, nie mam już żyć po co, ani dla kogo. Dwie istoty zostały dotknięte tym ciosem: ja i panna Antonina. Antosiu — dodała — zamknij drzwi i powiedz, żeby tu nie wpuszczano nikogo.
Panna Antonina wypełniła polecenie, a zamkną-