Nic dziwnego... pozostawiła ona tyle wspomnień bolesnych, tyle żałoby.
Mówili też ludzie o niej ze smutkiem, z przerażeniem, myśleli, że powróci może, a do tych wspomnień bolesnych dołączały się wieści o mających nastąpić wielkich kataklizmach w przyrodzie.
Groźny znak na niebie, rysujący się w nocy wśród gwiazd, przejmował ludzi zabobonną trwogą.
Na takiem to smutnem tle zarysowywa się w pamięci mej dworek przy cmentarzu... jego właścicielka, oraz ten mały światek, który codziennie prawie w gościnnych progach dworku się gromadził.
Musimy się z tymi ludźmi zapoznać, a przedewszystkiem z doktorem Głowackim.
Ze względu na epidemię niedawną i świeże o niej wspomnienie, był to człowiek, o którym najwięcej mówiono. Walczył on z cholerą, nie zawsze skutecznie, ale zawzięcie i odważnie. Nie obawiał się, śpieszył na każde zawołanie, tak do zamożnych, jak i do nędzarzy. Chorych leczył, zdrowym zaś ducha dodawał.
— Nie bać się, przedewszystkiem nie bać się! — powtarzał każdemu — cholera śmiałych, spokojnych, a wstrzemięźliwych nie zaczepia, lecz tchórzów i łakomców sprząta.
Ponieważ w kilku wypadkach przemógł, więc
Strona:Klemens Junosza - Dworek przy cmentarzu.djvu/25
Ta strona została uwierzytelniona.
21