Strona:Klemens Junosza - Dworek przy cmentarzu.djvu/32

Ta strona została uwierzytelniona.
28

gazety i odczytywałem ją bardzo uważnie, ale bez żadnego rezultatu.
Nie rozumiałem nic a nic.
Na szczęście, gazeta nie była, jak się o tem dowiedziałem później, jedynem źródłem informacyi o stanie politycznym Europy. Istniało inne, nierównie obfitsze, a pewniejsze podobno, a mianowicie żydzi.
— Ci wszystko wiedzą, mówił nieraz dziadek, ich trzeba pytać.
Przypominam sobie kilku znakomitych. Najpoważniejszym był Dawid Pfeferkorn, wspaniały żyd, z białą brodą, w atłasowej kapocie, przepasany pasem jedwabnym. Gruby, jak okseft, bogaty; podobno bardzo mądry.
Dawid handlował drzewem i zbożem i co roku na tratwach z pszenicą i masztowemi sosnami odbywał podróż do Gdańska, zkąd, oprócz talarów, przywoził dla wszystkich panów w miasteczku doskonałe cygara i politykę.
Jeden tylko transport polityki na rok, ale dobry!
Powrót Dawida z Gdańska bywał wypadkiem doniosłego znaczenia. Cała inteligencya miasteczka garnęła się do niego. Zapraszano go wszędzie i do dworku przy cmentarzu także.
Wszyscy skupiali się przy wielkim stole, a Da-