wid zasiadał na krześle i przyciszonym głosem, z miną tajemniczą i namaszczenia pełną, opowiadał nowiny. Słuchano ich z zajęciem, zaciekawieniem, chciwością.
Przecież powracał z Gdańska, a Gdańsk, jak mówił mój dziadek, to okno, z którego całą Europę widać.
Drugim dostawcą wieści politycznych był Albuś Majstersztik, liwerant, co zboże dla wojska dostarczał i częstokroć do Warszawy jeździł, a ztąd też relacye z większym światem miewał.
Nie używał on tej powagi i miru, co Dawid, nie sadzano go na krześle, ale wieściom, jakie ze świata przynosił, chętnie ucha dawano, bo żyd był bystry, rzutki, chwytał zręcznie nowinki i wiadomości różne, kombinować, zestawiać jedne z drugiemi umiał i w zajmujący sposób opowiadał.
Trzecim był Judko Pik, trochę faktor, trochę spekulant; kupował, sprzedawał, sżachrował, po jarmarkach się włóczył. Ten nie miał ani powagi Dawida, ani daru kombinowania Albusia i plótł nieraz trzy po trzy, czego nie dosłyszał, to sobie zmyślił, ale słuchaczów miał także, bo wówczas miał ich każdy, kto chciał mówić, taka była do słuchania ochota i ciekawość.
Gość z Warszawy, lub z dalszych stron, zawsze
Strona:Klemens Junosza - Dworek przy cmentarzu.djvu/33
Ta strona została uwierzytelniona.
29