teligencya, jaka pamięć, jaki zdrowy sąd o rzeczy!.. Statystka, w całem znaczeniu statystka!
— Pytała mnie o jegomości. Ma żal, że dawno nie byłeś u niej w dworku.
— Kiedyż konsyiiarz tam był?
— Ja codzień bywam rano, o godzinie dziewiątej punktualnie. Dziś czuła się nie bardzo dobrze.
— O! proszę... chora?
— A kiedyż ona zdrowa była? Krucha to istota, ciało słabe, ale duch dzielny, ten ją trzyma... i trzymał podczas przejść ciężkich i przeciwności losu... Bo trzeba ci wiedzieć, panie Marcinie, że co ta kobieta przecierpiała, co przebolała w swem życiu, tegoby na wołowej skórze nie spisał. Zdawało się, że już nie wytrzyma, że złamie się, że sił nie starczy do dźwigania krzyżów... ale gdzietam! przeboleje, przecierpi, przepłacze i znów jest taka, jak przedtem, cicha, rezygnacyi pełna, wytrwała. Tak, panie Marcinie, tak, niech kto mówi co chce, niech sądzi jak chce, ale ja zawsze powiadam, że wielka miłość, silnie ugruntowane przekonania, to siła ogromna, niespożyta siła.
— Konsyliarz oddawna zna rotmistrzową?
— Od kiedy ją znam? Pan dobrodziej niedawno sprowadziłeś się do naszego miasta, nie jesteś
Strona:Klemens Junosza - Dworek przy cmentarzu.djvu/36
Ta strona została uwierzytelniona.
32