Strona:Klemens Junosza - Dworek przy cmentarzu.djvu/77

Ta strona została uwierzytelniona.
73

się go po twojej dość tępej głowinie. Przypuszczasz więc, że byli w aliansie. Jakbyś wiedział, kochali się bardzo. Jak którego tygodnia pan Piotr nie pokazał się w mieście, to doktór rady sobie dać nie mógł i jechał zaraz do niego w odwiedziny. Pan Piotr z synem bywał u doktora, doktór ze swoją rodziną u pana Piotra, coś nawet przebąkiwali, że panna Felicya...
— Panna Felicya? — spytałem zaniepokojony.
— No, mówię wyraźnie, panna Felicya. Cóżeś tak oczy wytrzeszczył?
— Ja zawsze tak patrzę...
— To staraj się patrzeć inaczej, bo głupią masz minę z takiem spojrzeniem. Owoż mówiono, że panna Felicya wychodzi za mąż za syna pana Piotra, Stanisława. To było przed kilku laty... nagle stosunki zostały zerwane. Pan Piotr nie zna doktora ani jego rodziny, doktór najsurowiej zakazał wspominać o panu Piotrze. Widzisz, słusznie mówią ludzie mądrzy i uczeni, że z wielkich sentymentów bywają wielkie i nieprzejednane nienawiści. Dlatego też, jak kto chce dobrze określić nienawiść, to mówi: „kochają się jak pan Piotr z doktorem.”
— Ciekawy jednak bardzo jestem, o co się poróżnili.
— Tyś bo zawsze ciekawy! No, ale skoro znasz