— Źle i za śmiało. Francuzów lekceważyć nie można, to naród dzielny, bohaterski, nieraz tego dawał dowody. Cywilizacya ich stoi wysoko, ich język używany jest w stosunkach dyplomatycznych, rządy prowadzą w nim korespondencyę międzynarodową, nauka w Paryżu kwitnie, wynalazki francuskie zdumiewają świat, a francuskie książki obiegają Europę i Amerykę, dostają się wszędzie, gdzie się w większym lub mniejszym stopniu cywilizacya dostać zdążyła... Czytywane są pod zwrotnikiem i na Podlasiu, w Nowym Yorku i koło Kocka. Wiadoma rzecz, że Francya zawsze była przewodniczką i mistrzynią narodów, że wydała z siebie mężów, których imiona są i pozostaną na zawsze nieśmiertelne.
Otóż nic dziwnego, że zrobiła się cisza, a wszyscy rozumieli, że burza po niej wybuchnie. Doktór powstał z krzesła i zmierzył pana Piotra oczami, a potem zapytał głosem, w którym drgała tłumiona wściekłość:
— Tak? jakiż więc naród zdaniem pańskiem powinien cieszyć się naszą sympatyą?
— Anglicy!
— Anglicy? i za cóż, jeżeli spytać wolno?
— Bo to są ludzie poważni, silni, pewni. Kto na nich liczy, zawodu nie dozna, kto im zawierzy, dobrze zrobi... Napoleon I-szy przelał rzeki krwi
Strona:Klemens Junosza - Dworek przy cmentarzu.djvu/80
Ta strona została uwierzytelniona.
76