Strona:Klemens Junosza - Dworek przy cmentarzu.djvu/85

Ta strona została uwierzytelniona.
81

brzydzili, będą się wystrzegali ciebie, jak złego i szkodliwego stworzenia.
Łzy mi się zakręciły w oczach.
— Proszę pani! — rzekłem — ja nie jestem plotkarz... ja nikomu a nikomu słóweczka o tem nie pisnąłem, tylko pani jednej, bo myślałem... zdawało mi się, że pani się o to nie rozgniewa... myślałem, że zrobię pani przyjemność, przecież jestem pani paziem, ale kiedy się pani gniewa, kiedy mnie pani nazywa plotkarzem, to ja już więcej w życiu nic a nic nie powiem, ani jednego słówka, i nie będę tu wcale przychodził i wyrzeknę się zabawy z Sewerynkiem i będę płakał w kącie, żeby mnie nikt nie widział... Nie chcę nic...
— Patrzcie, jakie to obraźliwe stworzenie — rzekła z uśmiechem. — Nie sądziłam, że jesteś taki ambitny...
Pogłaskała mnie po głowie.
Któżby się mógł długo gniewać na pannę Felicyę? Ja nie mogłem. Rozbroiła mnie zaraz łagodnem słówkiem i uśmiechem, w kwadrans zapomniałem o gniewie i byliśmy, jak dawniej, w najlepszej komitywie.
— Czy pani lubi Francuzów? — zapytałem.
Zarumieniła się mocno.